Co higiena cyfrowa ma wspólnego z naleśnikiem i jakie zastawiają na nas pułapki? Czy znajomość zasad i ich wdrożenie to zupełnie różne rzeczy? Każdy powinien znaleźć swoją wersję higieny cyfrowej, a w trakcie naszej rozmowy z ekspertką – Magdaleną Bigaj – podpowiadamy jak spróbować hackować swój mózg.

Książki:

Magdalena Bigaj – Wychowanie przy ekranie

Pojawia się:

Efekt Zeigarnik

Nasza gościni:

Magdalena Bigaj - Twórczyni i prezeska Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. Autorka książki “Wychowanie przy ekranie”. Pomysłodawczyni i współautorka pierwszego Ogólnopolskiego Badania Higieny Cyfrowej. Współautorka Kwestionariusza Samooceny Higieny Cyfrowej, narzędzia badawczo-edukacyjnego. Medioznawczyni, badaczka i działaczka społeczna. Ekspertka zespołu ds. edukacji Komitetu Dialogu Społecznego KIG. Członkini Rady Programowej Fundacji Orange. W poprzednich latach ekspertka Ministerstwa Cyfryzacji ds. Bezpieczeństwa Dzieci i Młodzieży w Internecie, członkini Parlamentarnego Zespołu ds. Cyberbezpieczeństwa Dzieci oraz wiceprezeska Fundacji Dbam o Mój Zasięg. Pierwszych kilkanaście lat związana zawodowo z firmami z branży internetu i nowych technologii. Autorka projektów edukacyjnych i naukowych oraz licznych publikacji z obszaru wpływu nowych technologii na społeczeństwo. Umieszczona na liście 100 Kobiet Roku 2022 przez magazyn Forbes Women.

Transkrypcja:

Filip Jędruch (FJ): Higiena cyfrowa. Zwróciliśmy uwagę, zaczęliśmy o tym myśleć, zaczęto o tym mówić właśnie dlatego, że te ekrany zdominowały ten czas pracowania, ale też właśnie trochę tego prywatnego czasu nam zabierały. Wiemy, że coś takiego jest, ale może te zasady nie są właśnie takie łatwe. Zresztą cytat z ciebie jeszcze z offu, że tak powiem, przed naszą rozmową powiedziałaś, że „to nie są łatwe rzeczy”.

I to myślę, że możemy tutaj też podchwycić i podpiąć pod ten wątek, bo wiemy o tych zasadach higieny cyfrowej, kiedy odłożyć telefon, że telefony mają takie aplikacje, które pozwalają nam coś wyciszyć albo powiadomienia możemy w ogóle wyłączyć. Ale czy to stosujemy? Czy ta wiedza przekłada się na praktykę?

Magdalena Bigaj (MB): Wiesz co, odpowiem Ci jak socjolożka, to zależy, chociaż nie jestem socjolożką, ale to oczywiście zależy, to znaczy my jesteśmy, po pierwsze trzeba sobie powiedzieć wprost, że jesteśmy szalenie uwikłani dzisiaj w urządzenia ekranowe. Każdy w różnym stopniu oczywiście, ja też teraz pewnie mówimy do pewnej bańki osób, które na co dzień wykorzystują ekrany w pracy. Chociaż zdradzę Wam, że w badaniu higieny cyfrowej osób dorosłych, którego wyniki opublikowaliśmy w marcu, wyszło nam i tego nie publikowaliśmy, bo to dopiero wyszło w kolejnych analizach, bo to badanie cały czas na wszystkie strony, tam jeszcze sobie analizujemy statystycznie, że na przykład osoby, które używają ekranów w pracy w większym stopniu przestrzegają higienę cyfrowej.

To znaczy oczywiście, relatywnie jakby to porównać, ich poziom higieny cyfrowej i tak może być gorszy, bo siłą rzeczy ten czynnik ryzyka występuje częściej, te ekrany mamy od rana do wieczora, bo to jest nasze narzędzie pracy.

Ale ponieważ pracujemy na nich, to mamy taką tendencję, żeby w jakiś sposób sobie to regulować, a być może, to jest tylko taka hipoteza, osoby, które nie pracują na ekranach, używają ich tylko do rozrywki, a rozrywka to jest to, co nas najbardziej tam wciąga. Praca nas jednak potrafi zmęczyć, zniechęcić, chcielibyśmy już wyłączyć tego maila, no a jednak TikTok cały czas podrzuca nam, jeżeli chodzi o rozrywkę, rozmaite atrakcje.

Trudno jest dzisiaj tą higienę cyfrową, no bo te ekrany przenikają wszystkie dziedziny naszego życia w zasadzie, one są przy nas cały czas, ale ja wierzę, że to jest kwestia świadomości, że to jest tak jak z cukrem, zawsze przywołuję to porównanie, że po wojnie, w czasie biedy, no to oczywiście, kiedy kraj się odbudowywał, to tam nikomu nie było w głowie myśleć o tym, ile cukru to zdrowo, ile nie, cukier krzepił, prawda?

No ale z czasem, kiedy osiągnęliśmy pewien poziom rozwoju społecznego znowu, to już byliśmy na etapie, kiedy mogliśmy zadawać sobie pytania właśnie dotyczące np. zdrowego odżywiania i dzisiaj wiemy, że cukru w tej diecie nie może być za dużo, że on jest potrzebny, owszem, nie chodzi o to, żeby go w ogóle nie było, ale że na kolację to jednak nie pączek, tylko jakiś inny posiłek. I teraz zobacz, różne rzeczy z tą wiedzą robimy, wiemy jak mniej więcej wygląda zdrowa dieta, czy ją stosujemy, to jest inny temat, ale w naszej świadomości to funkcjonuje i jakoś tam staramy sobie to regulować.

I z higieną cyfrową jest podobnie, to zależy od indywidualnej świadomości jednostki, czy mamy świadomość jak to nam nie wpływa, a potem co z tym robię, z tym, że to tak nam nie wpływa, być może to tak zostawiam, np. mam świadomość, że to rujnuje moje relacje z bliskimi lub może nie rujnuje, to jest duże słowo, ale w jakiś sposób wyrządza im szkodę, ale nic z tym nie robię, bo jednak podoba mi się to. Podoba mi się to, że spędzam godziny na Instagramie kosztem nawet takiej zwykłej obecności z drugą osobą. Z tą higieną cyfrową jest też problem, dlatego że, wiesz, nastąpiło jakieś takie pomieszanie sfer życia, głównie przez pandemię. Przed pandemią w Komitecie Dialogu Społecznego, w którym działam od wielu lat, robiliśmy takie badanie, jego wyników nie zdążyliśmy opublikować, bo przyszła pandemia i wszystko pokomplikowała, ale pytaliśmy tam o takie benefity, czy też jakieś profity w pracy, które są ważne.

Pracownicy, pracowniczki mówili, że to jest np. praca zdalna. No jestem ciekawa jak dzisiaj się zapatrują ludzie na tą pracę zdalną, mam nadzieję, że będziemy mogli powtórzyć to badanie i zestawić te wyniki, bo myślę, że wielu z nas na słowo praca zdalna jest chora. Oczywiście jak ktoś, być może to też jest kwestia tego, czy mamy w domu dzieci, czy nie. Osoby z dziećmi to chętnie chodzą do pracy, jak to mówi mój kolega, to jest dla niego dom pracy twórcze i biuro, kiedy dziecko mu nie przeszkadza w pracy, więc to pomieszanie też nas zmęczyło i ono z nami zostało.

Trudno się odzwyczaić od odbierania maili w domu, bo ta praca jest cały czas w kieszeni. Dawniej, ja pamiętam jak pracowałam w mediach i odbijało się kartę na zakładzie, cytując Adasia Miauczyńskiego, i był spokój, bo łączenie się tokenem było tak trudne, że już się odechciewało, to trwało z 15 minut i człowiek myślał, dobra, jutro sprawdzę tego maila. A dzisiaj to jest przy nas i to jest coś, co ja nazywam pułapką naleśnika. Wiesz, jak smażysz sobie naleśniki i to stoisz w twojej kuchni, dzieci chodzą po domu, no bo mama robi coś do jedzenia, nie przeszkadzają ci. I taki naleśnik smaży się tak mniej więcej 2 minuty na jednej stronie. Ile można zrobić w Internecie w dwie minuty? Można zrobić zakupy, zapłacić przelew albo zerknąć na tego maila, tylko na chwilę zawsze będzie jeden mail do przodu.

Zerkasz na maila, a tam jest jakaś inba, bo ktoś oczekuje wyjaśnień natychmiast, ty wchodzisz nagle w to, no bo już to przeczytałeś, twój mózg już w tym siedzi i efekt Zeigarnik ci nie daruje, a to jest taki efekt, który polega na tym, że nasz mózg uwielbia kończyć rzeczy. Jak mózg zobaczył, że tam jest coś, to teraz nie ma już uproś, to zobaczyłeś maila od szefa, koniec z tobą, do rana będziesz się mordował, więc prawdopodobnie odpiszesz od razu. No i przy tym naleśniku odpisujesz i nagle podchodzi do ciebie bliska osoba. I gdzie ty teraz jesteś? Jesteś w pracy czy w domu? Bo ja wielokrotnie miałam taką bardzo niefajną sytuację, miałam po tym kaca moralnego, że wiesz, podchodziło dziecko, ja przy tym naleśniku, rzeczonym, zupie czy cokolwiek to było i ja byłam niemiła, nie, dla tego dziecka, bo mówiłam zaraz, zaraz, tak, muszę coś skończyć, mama pisze coś do pracy.

A dziecko, gdyby nie było dzieckiem, powinno by powiedzieć: „ej stara, jakie do pracy, jest dziewiętnasta, stoisz przy kuchni, przy naleśnikach, zajmij się teraz życiem prywatnym”. Pomieszało nam się to i to jest strasznie trudne do wyregulowania, bo żyjemy w takich czasach, kiedy mamy taki imperatyw jak w Alicji, po drugiej stronie lustra, że trzeba biec ile sił, żeby być w tym samym miejscu. Tak sobie myślałam o tym ostatnio, że gdybyśmy naszym babkom, dziadkom powiedzieli, że będą takie narzędzia przyspieszające pracę, to jestem przekonana, że oni by pomyśleli, ale super, będą mieli dużo wolnego. No, a my nie mamy dużo wolnego, my sobie dowalamy wtedy jeszcze więcej.