Harvardzki ekonomista Andreas Madestam, wraz z kolegami znalazł sposób na sprawdzenie, czy protesty są skutecznym medium politycznej zmiany. W 2009 roku na początku swojej działalności, amerykańska konserwatywna Tea Party zorganizowała olbrzymie protesty zbierające w sumie 450 - 800 tys. ludzi w 500 miastach. Jednak w niektórych miejscach frekwencja nie była aż tak duża, ze względu na deszcz. To był punkt wyjścia do badań. Obliczono, że deszcz zmniejszył średnio o 60% liczbę protestujących. Uwzględniając te dane, porównano wpływ protestów na lokalne wyniki wyborów. Okazało się, że osoba protestująca przyczyniała się średnio do zdobycia od 7 do 14 wyborców.

Badanie także udowadnia, że większe protesty przyczyniały się do zwiększenia szans na to, że demokratyczny kongresmen zrezygnuje z funkcji. Miały one także wpływ na ustawodawstwo. Politycy reprezentujący okręgi wyborcze, w których odbyły się duże protesty głosowali później względnie bardziej konserwatywnie.

Link do badań: https://sites.hks.harvard.edu/fs/dshoag/Documents/Political Protests -- Evidence from the Tea Party.pdf