Zostałeś zrekrutowany! Gratuluję. Ustaliłeś warunki, fee, godziny pracy, nowego Maka, owocowe wtorki i Multisporta z plusem, żeby chodzić na ten sam crossfit, co kolega z Amazona. Miła Pani rekruterka z czarującym uśmiechem podsumowuje, że dział HR prześle standardową umowę, nie masz się niczym przejmować, podpisać i odesłać. „Witamy w zespole!” i zamyka Tindera. Podpisujesz i maszerujesz w świetlaną przyszłość trzymając się za ręce z kolegami z teamu wdrażać kolejny soft na produkcji… Albo i nie.

Bezpiecznie zakładam, że jeżeli tu jesteś i to czytasz, to rozumiesz, że podpisanie umowy to nigdy nie jest zwykła formalność i dobrze by było choćby ją przeczytać. A jak już przeczytasz te naście stron kontraktu to dobrze by było zrozumieć, na co takiego patrzysz. Jako, że prawnicza nowomowa jest tylko odrobinę mniej skomplikowana niż Malbolge, dobrze jest wiedzieć na co patrzysz i znaleźć choć podstawowe czerwone i żółte flagi powiewające w Twojej umowie B2B. Do dzieła!

<aside> ⚠️ Uwaga techniczna: W tym wpisie przytaczam trochę prawdziwych klauzul z umów B2B. Z oczywistych przyczyn nie mogę podać skąd pochodzą, zatem przyjmijmy, że ich autorem jest Skynet (unrelated).

</aside>

0. Jesteś przedsiębiorcą – handluj z tym

Oczywista oczywistość, która dla jest dla wielu nieoczywista. Podpisując umowę B2B (buisness to buisness) zakładasz działalność gospodarczą. To znaczy, że nie tylko płacisz ryczałtowy ZUS, liniowy podatek i może nawet łapiesz się na IP BOX’a, ale przede wszystkim PONOSISZ RYZYKO GOSPODARCZE. Co to takiego?

To znaczy, że nie ma dla Ciebie litości. Jeżeli coś podpisałeś w kontrakcie, to najprawdopodobniej będzie to skuteczne. Praktycznie każde ustalenie jakie zawrzesz w umowie będzie co do Ciebie wymagalne i skuteczne. A część z nich będzie zapewne dość nieprzyjemna. Kary umowne, NDA, zakazy konkurencji, żeby wymienić kilka.

https://jszarmach.pl/wp-content/uploads/2020/01/cnpkXC7-300x200.jpg

I nie ma co się łudzić. Twój pracodawca poza byciem spoko ziomem, tworzącym przełomowe rozwiązania, które rozwijają Web 5.0 i distruptują rynek hulajnóg elektrycznych w Ameryce Środkowej, tak że Gojek zagryza paznokcie, przede wszystkim prowadzi dochodowy biznes. Zatrudnienie Ciebie to wydatek rzędu przynajmniej niskich setek tysięcy złotych rocznie. Prawnik, który obsługuje twojego pracodawcę dostał solidne pieniądze za to, żeby to ryzyko zminimalizować. I nie zrozum go źle. Nikt nie robi tego w złej wierze. Po prostu zawierając z Tobą umowę firma ponosi ryzyko finansowe większe, niż zmiana dostawcy darmowych lunchy na diversity week, więc musi mieć to dobrze ułożone prawnie.

Nie jesteś pracownikiem

Na kontrakcie B2B nie dotyczy Cię też pomoc Inspekcji Pracy i związków zawodowych. Jesteś sam. Z punktu widzenia prawa, w relacji ze swoim pracodawcą jesteś firmą zewnętrzną taką samą jak UPC czy Energa. Nie dotyczą cię zatem żadne mechanizmy ochrony z prawa pracy, takie jak:

Wszystkie te kwestie możesz sobie wynegocjować w umowie, ale bez odpowiedniego zapisu w nie masz żadnej gwarancji praw w tych obszarach. Tak więc super, że masz wysoką stawkę godzinową, możliwość zaliczenia w koszty leasingu na samochód i niski ZUS. Ale pamiętaj, że za tym wszystkim idzie cena. Tą ceną jest brak wsparcia Państwa. Nie możesz sobie pozwolić na niechlujność, bo nie ma dla Ciebie taryfy ulgowej.